środa, 16 maja 2012

WSPOMNIENIA_DH GABI:)

Wspomnienia...

Dopadła mnie nagła reflekcja i muszę napisać...o moich wspomnieniach związanych z moim pobytem w drużynie - LISY. Wszystko zaczęło się od zbiórki na którą przyszłam z ciekawości (zawsze chciałam być harcerzem:) ), na początku wszyscy wydawali mi się starsi, nieznani i bałam się nawet zagadać do kogokolwiek ... Na drugiej zbiórce było już nieco inaczej, ku mojemu zdziwieniu inni jakby wyczuli, mój lek i wstyd i sami zaczeli się przedstawiać.Okazało się, że wszyscy sa tu mili i fajnie się z nimi gada, tak zaczęłam poznawać wielu ludzi i dzieki temu mam wiele wspaniałych i niezastąpionych przyjaciół... jak nasza przyboczna mówi_''Mieć kogoś komu można się wygadać i wiedzieć, że zostanie to tylko miedzy wami to prawdziwy skarb' 'A ja takich skarbów odkryłam bardzo wiele:) W drużynie czas mijał szybko, a ja czułam się coraz pewniej i przychodziłam na zbiórki zawsze w dobrym humorze, :) zaczęłam jeździć na pierwsze wyjazdy, moim pierwszym był zlot hufca w Desznicy : ) Było suuuper... ale na pierwszy obóz z prawdziwego zdażenia pojechałam w czerwcu zaraz na początku wakacji z drużyną :) Bałam się bardzo ale cieszyłam się, że przeżyje taką super przygodę. I tak nauczyłam się rozkładać namiot : ) w pierwszy dzień biwaku :) Ogólnie wiele się działo, ale są zdarzenia które wymagają wyróżnienia np. mój chrzest biszkopta hehe:P Było ciekawie, błoto, bicie kijem po pupie :D, jedzenie paskudnej potrawy, alee.. najgorsze czołganie sie po pokrzywach !!! Zaraz po tym doświadczeniu wskoczyłam do rzeki... hehe i pieczenie ustało :) W ten sam dzień wieczorem niczego się nie spodziewając stałam na warcie z przyjacielem, ale go wkońcu zawołali i zostałam sama... po chwili zmył się cały obóz. Zostałam ja ,dh Sylwia, dh Franek i dh Szymuś (Trolek), który kazał nam podążać za nim. Dochodziła 23.00, a ja boję się ciemności... niestety nie mogłam wziąść ze sobą latarki... szliśmy długo, poboczem drogi, niebo było pełne gwiazd, wokoło latały swietliki ...ech... Po tym długim marszu... Staneliśmy przed drogą prowadzącą do lasu... : ) Szymuś spytał się kto idzie pierwszy SAM Oczywiscie zgłosiłam się... długo szłam przed siebie jak radził Szymuś, nie bardzo wiedząc dokad idę :P Nagle na mojej drodze zaczęli się pojawiać przyjaciele z pochodniami, każdy przypomniał mi po jednym punkcie prawa harcerskiego :D Ostatnia osoba(Ania:*) stała przy murach... cmentarzu... między cmentarzem, a lasem dalej musiałam iść sama... aż przed bramą prowadzącą na cmentarz stała dh przyboczna Ola:* To był ostatni punkt... Po wejściu na cmentarz zastałam druha drużynowego z dh przybocznym Mateuszem i komendantką Pauliną... tam złożyłam swoje przyżeczenie... w oczku zakręciła mi się łezka którą dyskretnie ukryłam (spełniło się moje marzenie :) )Usłyszałam od nich piękne i wzruszajace słowa... To była piekna noc... można powiedzieć spełniajaca marzenia... Ania z Olą wracając już po wszystkim do obozu śpiewały piosenkę - Swietlany krzyż... i odtąd to moja jedna z ulubionych piosenek :) Kolejne dni mineły bardzo wesoło, chociaż zastała nas potężna ulewa i musieliśmy wracać wcześniej, bo nas zalało... ; O Mam jeszcze wiele, wiele innych pięknych i wesołych wspomnień ale o tym nie dziś, bo dużo tego ;*** Pozdrawiam i zachęcam do wstępowania do ZHP
(by Gabi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz