sobota, 12 maja 2012

Wspomnień ciąg dalszy...


Znów się rozpiszę, ale cóż ...skoro jest tyle do opowiadania:) W moim ostatnim opisie wspominałam swoje przyrzeczenie... teraz większą wagę przyłożę do innych wydarzeń:) Jak już powiedziałam wcześniej wyjazdów zaliczyłam wiele, teraz chciałabym opowiedzieć o moich i innych zabawnych i mniej zabawnych przygodach. Może zacznę od HSMK (hufcowa szkoła małej kadry), która organizowana jest co roku w naszym hufcu by kształcić młodą kadę na zastępowych i przybocznych:) Wiele się na niej działo, ja i dh Ania też pojechałyśmy tam szkolić się na zastępowych. Nauki było tam wiele, cały wyjazd to łącznie  9 dni z przerwą na szkołę:) Wiedza była prawie z wszystkich dziedzin: finkcje, zasady dobrej zbiórki, terenoznawstwo, psychologia, stopnie harcerskie, struktura ZHP, pisanie konspektów, kart próby itd... Całość kończył test, który decydował o tym czy zdamy na patent czy nie. W ciągu naszego wyjazdu wiele się wydażyło... :) Mieliśmy grę terenową w lesie... z której ja oczywiście wracając zgubiłam mapę z drogą powrotną i razem z druhenką z młodszej drużyny, która zaufała mojej orientacji w terenie, długo błądziłyśmy po polach xD. Wieczorem były kominki na których druh komendant opowiadał piękne historie - pozwólcie, że napiszę tu jedną z nich, gdyż daje ona nam piękną naukę -
TAJEMNICA RAJU           (http://jdh.harce.eu/historie/)
Po długim i bohaterskim życiu waleczny samuraj dotarł na tamten świat i został skierowany do raju. Był to człowiek bardzo ciekawski, zapytał więc czy może rzucić okiem także na piekło.
Anioł spełnił jego prośbę i zaprowadził go do piekła.
Znaleźli się w ogromnym salonie, którego środek zajmował stół zastawiony obficie różnymi potrawami i kuszącymi smakołykami. Lecz siedzący wokół stołu biesiadnicy byli wychudzeni, bladzi i tak przypominali szkielety, że aż litość brała.
- Jak to możliwe? – zapytał samuraj swego przewodnika. – Przecież mają tutaj tyle darów Bożych!
Widzisz, każdy dostaje dwie pałeczki, które mają służyć do jedzenia zamiast sztućców. Sęk w tym, że te pałeczki maja ponad metr długości i trzeba je koniecznie trzymać za sam koniec. Jedynie w ten sposób można wkładać sobie jedzenie do ust.
Samuraj zadrżał widząc jak straszliwa kara dotknęła tych biedaków, którzy mimo wszelkich starań, nie mogli włożyć do ust ani okruszynki.
Nie chciał widzieć już nic więcej i poprosił, by szybko wrócili do raju.
Tam czekała go niespodzianka. Raj był salonem identycznym jak piekło.
Wokół takiego samego stołu tłoczyło się również wielu ludzi, a smakowite potrawy tak samo wspaniale wyglądały.
Nie były to jedyne podobieństwa: wszyscy biesiadnicy mieli identyczne metrowe pałeczki, które należało uchwycić za koniec, by donieść jedzenie do ust.
Istniała jedyna różnica: tutaj ludzie siedzący wokół stołu byli pełni radości i wyglądali na dobrze odżywionych.
- Jak to możliwe? – zapytał samuraj.
Anioł uśmiechnął się i wyjaśnił:
- W piekle każdy stara się nabrać jedzenie i włożyć je do własnych ust, ponieważ całe życie myślał o sobie. Tutaj jest inaczej każdy chwyta pokarm pałeczkami, a potem niesie go do ust sąsiada siedzącego naprzeciwko...

Prócz tego śpiewaliśmy i świetnie się bawiliśmy przy dźwiękach gitary. W nocy przed ostatecznym sprawdzianem, kiedy wszyscy jeszcze pod śpiworami powtarzali wiadomości, druhowie wpadli do naszego pokoju...hmm klasy : ), rozdali testy i powiedzieli, że też będą brane pod uwagę przy końcowym ocenianiu naszych umiejętności... hmm pytania były bardzo zabawne i wręcz dziwne np. O czym marzy druh oboźny...Na rozwiązanie było tylko 20 sekund. Później okazało się jednak, że testy nie będą brane pod uwagę :) Ostateczny test był trudny ale zdali prawie wszyscy.
  
 
 (zdj po otrzymaniu patentów - po 2.00 w nocy..)


Ja jeszcze z moim niepowtarzalnym talentem do gubienia rzeczy cały czas występowałam na apelach, by je odzyskać, w końcu moich rzeczy było tyle iż nie skończyło się na lemurkach, barankach itd. lecz kara była wielka miałam być 24 godziny na dobę na usługi druha kwatermistrza. Mimo wszystko było zabawnie:) Nasze patenty rozdali nam ok. 2.00 w nocy przebudzeni w szybkim tempie ubraliśmy się w mundury i każdy pojedynczo podążał za świeczkami prowadzącymi na sale gimnastyczną gdzie druhowie z druhną komendantką na czele z komendantem hufca rozdawali patenty :D

Kolejnym większym wyjazdem hufcowym ostatnich czasów buło Zimowisko, które odbyło się (2-5.02.2012), było zimno... ale cóż.. Podzielono nas na pokoje według wieku i każdy pokój był jedną drużyną dla której musieliśmy wymyślić nazwę, zastępy, plakat i piosenkę - obrzędowość... pokaże zdj. prezentacji poszczególnych drużyn:
 

    
  
   
  
Oczywiście najwięcej radości przysforzyła nam drużyna ACTA swą zabawną nazwą. Kolejne dni mijały nam świetnie, ja znów pogubiłam rzeczy. Tym razem kara była gorsza... miałam pozaścielać wszystkie materace ze śpiworami (łącznie ich było ok 80!) to było wyczerpujące doświadczenie... W nocy zaliczyliśmy po raz II chrzest biszkopta... oto jedno zdj z niego -
jeden.. przerażający.. hehe punkt:) -
 
Była dyskoteka, oprócz tego na której wszyscy najlepiej bawili się do włączonej przez przypadek przez druha komendanta piosenki z bajki Gumisie XD. Więcej o tych wyjazdach kiedy indziej bo już późno... ja jutro do szkoły niestety, a tak w ogóle ode mnie i od dh Ani najlepszego z okazji walentynek! serce
(by dh Gabi)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz